czwartek, 21 grudnia 2017

Farba w postaci maski- HIT czy KIT?



Jak wam idą przygotowania do świąt? U mnie pomału do przodu, kończę wpis i zabieram się za jakieś porządki bo same się nie zrobią niestety. Kupiłam ostatnio w drogerii taką oto farbę w postaci maski kolor 100-Czerń i chciałam się z wami podzielić swoją opinią na jej temat.


Ostatnio dość rzadko maluję włosy, może raz na 2-3 miesiące. Po prostu, nie przeszkadza mi bardzo mój odrost, w zasadzie jest on mało widoczny. Niemniej jednak przed świętami i sylwestrem postanowiłam odświeżyć kolor, do tego wybrałam farbę Schwarzkopf Color Mask.
W zestawie otrzymujemy instrukcję wraz z rękawiczkami (te lepsze, nie foliowe), farbę, utleniacz w słoiczku oraz saszetkę z maską z masłem Shea.

Co do koloryzacji to sposób nakładania farby jak maskę nie jest dla mnie niczym nowym. Od pewnego czasu nakładam w ten sposób wszystkie farby, po prostu ta metoda jest dla mnie wygodniejsza i szybsza. Ta farba od innych różni się nieco gęstością, przyjemnie się ją nakłada, ponieważ nie spływa. Minusem jest zapach, bardzo drażni w oczy podczas nakładania, jednak po nałożeniu zapach staje się jakby nawet ładny.
Największym plusem jest chyba fakt, że nie zniszczyła mi jakoś bardzo włosów, nie zaczęły mi wypadać bardziej, a dobra maska sprawiła, że wyglądają zdrowo.
Co do koloru to może być, nie jest jakiś ekstra czarny ale chyba już się zdążyłam przyzwyczaić, że od pewnego czasu moje włosy nie łapią już zbyt mocno farby. Kiedyś miałam piękny, kruczoczarny kolor, jednak teraz jak bym się nie starała nigdy takie nie są.

Zdjęcia przed:







Zdjęcia po koloryzacji:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz